W jednym z telewizyjnych programów informacyjnych, ważnych, bo całodobowych, usłyszałem następujące pytanie, które dziennikarz zadał specjaliście: „…Proszę powiedzieć, czym kajakarstwo różni się od wioślarstwa?…”. Zakładam, że dziennikarz nie jest idiotą i pyta, bo realizuje „misję społeczną mediów”, bo taka wiedza jest widzom potrzebna. Nasze olimpijskie ambicje rosną, bo to są ambicje „… na miarę naszych możliwości i oczekiwań…”.
Waldek
Afera „solna”
W trakcie wyjaśniania jest tzw. afera „solna”. W skrócie: kilka przedsiębiorczych osób pomnażało swój majątek kosztem zdrowia swoich sióstr i braci – innych ludzi. Wśród wielu pytań, które (mam nadzieję) zostaną postawione „sprawcom”, wśród pytań stawianych przez tych czy innych wybitnych przedstawicieli niezależnych mediów, głównie w trosce o poczytność, słuchalność i oglądalność, piszę pytanie , które chętnie postawiłbym tzw. zwykłym pracownikom firmy zajmującej się zamianą soli w złoto: czy wiedzieli?
Kochany dureń
Usłyszałem taką wypowiedź: „mój kochany dureń”. Dodam, na wszelki wypadek, że stwierdzenie dotyczyło innego, bliżej mi nieznanego osobnika. Początkowo uznałem to za przykład niezdecydowania płci pięknej i to potrójnego. Bo i mój, i kochany i dureń. Dzisiaj już wiem, że takie „połączenie” jest możliwe i powinno być przyjmowane z nieukrywaną radością , bez głębszych przemyśleń. Bo gorzej, gdy te określenia występują rozdzielnie, z różnym akcentowaniem.
Dolina Biebrzy i okolice
PLENER BANALNY – zdjęcia z wymyślonej przez Marka, niespodziewanej (i dlatego tym fajniejszej) wycieczki po Dolinie Biebrzy i okolicach. Przejechaliśmy wygodnie i bezpiecznie około 300 km (Marek za sterami), słuchałem piosenek Wysockiego, widziałem to i owo, zrobiłem kilka zdjęć. I już wiadomo – dlaczego niedziela 4 września była taka fajna? Zdjęcia w kolejności „zwiedzania”.