Usłyszałem taką wypowiedź: „mój kochany dureń”. Dodam, na wszelki wypadek, że stwierdzenie dotyczyło innego, bliżej mi nieznanego osobnika. Początkowo uznałem to za przykład niezdecydowania płci pięknej i to potrójnego. Bo i mój, i kochany i dureń. Dzisiaj już wiem, że takie „połączenie” jest możliwe i powinno być przyjmowane z nieukrywaną radością , bez głębszych przemyśleń. Bo gorzej, gdy te określenia występują rozdzielnie, z różnym akcentowaniem.