Od 1918 roku do dzisiaj po polskich torach jeździło ok. 10 044 parowozów (lokomotyw parowych) normalnotorowych wyprodukowanych w Polsce, Niemczech, Austro – Węgrzech i w … USA. Wspierały je 832 lokomotywy wąskotorowe (dane za Wikipedią). Bez zbytniej przesady można stwierdzić, że były lata w których normalne funkcjonowanie państw, jakość gospodarki, życie zwykłych ludzi bez ich udziału byłyby niemożliwe. Biły rekordy prędkości (ponad 200 km/h), mawiało się, że wg nich można było regulować zegarki. Obsługujący je ludzie (maszyniści/mechanicy, palacze) stanowili elitę wśród pracujących, a ich parowóz – maszyna nabierał cech ludzkich, im tylko znanych. Rozmawiał regularnym stukaniem korbowodów, sapaniem tłoków, mruczeniem prądnicy. Każdy, mimo tego samego typu lub serii, był inny i .. niezawodny. Długo by o tym pisać i opowiadać. Wierzcie mi – potrafię. Ojciec był maszynistą. Dzisiaj w Polsce (w innych krajach jest trochę lepiej) pozostało ich w czynnej służbie (tak, tak – służbie) zaledwie kilka, utrzymywanych siłami pasjonatów, wykorzystywanych np. przy kręceniu filmów i prezentowanych w czasie takich wizyt jaka miała miejsce w Suwałkach w lipcu 2018 r. I tak dla własnej sentymentalnej satysfakcji, a przede wszystkim dla pobudzenia Waszych wspomnień zrobiłem kilka zdjęć.